Kogo szukasz ?… Za kim się rozglądasz ?…

Z tym pytaniem mógłbym Ciebie zostawić, do poczucia … Do pozwolenia sobie poczuć i zobaczyć jaki  pojawia się RUCH.

Pozwolę  jednak podzielić się z Tobą czymś ważnym dla mnie i bardzo osobistym. Poruszało to mną przez wiele lat i jeszcze dziś porusza, i mam na to zgodę bo chcę … Po prostu PRZEŻYWAM. 

I czuję się pełniejszy, we właściwym miejscu, tanecznym krokiem pozwalając się prowadzić ku Życiu, ku Miłości.

Z wczesnego dzieciństwa nie pamiętam zbyt wiele, są to zaledwie skrawki wydarzeń, czasem tych trudnych jak i tych przepełnionych miłością, Choć chciało by się więcej, wdzięczny jestem za to co jest i takie jakie jest.

Pamiętam natomiast, że zawsze towarzyszyła mi tęsknota. Trochę tak, jak by była moją przyjaciółką, która podąża wraz ze mną odkrywając każdego dnia Nowy Świat. Teraz gdy pozwalam sobie wejść w to miejsce widzę ją wyraźniej … Moją tęsknotę …

Mojego wzrostu, starsza ode mnie – nie wiele, rok. Długi pleciony warkocz, blond włosy. Tęsknota – tak miała na imię, w czerwonej spódnicy i białej bluzce. 

Tak ją teraz widzę. I choć ta relacja nie była dla mnie łatwa – ona – Tęsknota zawsze uśmiechnięta, rozTańczona.

Tak, ta Tęsknota niosła ze sobą coś ciężkiego. Z biegiem lat ta relacja robiła się trudniejsza, wymagająca i … Niecierpliwa …

Jak to wyglądało w rzeczywistości ?

Otóż, cały czas poszukiwałem najpierw czegoś, później już byłem pewien, że poszukuje kogoś.

Mogłem zaglądnąć głęboko w siebie aby tam posłuchać i poczuć, lecz to odebrałoby mi te wszystkie pełne wyzwań doświadczeń za, które dziś jestem wdzięczny i patrzę na nie z miłością. To one sprawiły, że poznałem KIM JESTEM – pamiętając, że każdego dnia odkrywam siebie na nowo.

Te doświadczenia dotyczą relacji … W ich oczach szukałem to o czym szeptała mi Tęsknota, a czego usłyszeć nie potrafiłem … A być może nie byłem gotów.

To sprawiło, że cała swoją dziecięcą, młodą, dziką miłość skierowałem na zewnątrz. Otwierając swoje serce wylewałem i obdarowywałem każdą istotę – wtedy zupełnie nieświadomie.

Dręczyło mnie poczucie, że muszę więcej i więcej, że wciąż za mało daję od siebie, że jestem słaby i beznadziejny bo daję zbyt mało, wciąż mało … Więc dokładałem, ryzykując czasami nawet swoje życie.

To wciąż we mnie żyję bo mimo tego trudnego, ciężkiego ma w sobie wielka MOC i MĄDROŚĆ.

Gdzieś w cieniu pozostawiłem tych bliskich, którym bezwarunkowo na mnie zależało. A przede wszystkim SIEBIE …

Widzę taki obraz małego chłopca – choć fizycznie wzrastał – on w środku był wciąż małym chłopcem, który podzielił swoje serce na miliony kawałków, rozdał … I czekał … I zapomniał, że już jest dorosły.

Coś umknęło … Czy bezpowrotnie ? 

Zdecydowanie nie.

Zawsze jest dobry moment, aby PRZEŻYĆ … Jeszcze raz, na nowo z tego miejsca, w którym jestem.

(…)

Dziś, staję twarzą w twarz z MIŁOŚCIĄ, tą do SAMEGO SIEBIE. Tak bardzo prawdziwie do łez, oddychając do tego miejsca, które się we mnie teraz mocno porusza … 

Bo już czas, najwyższy czas spojrzeć z pełną świadomością i nie czekać tylko otworzyć serce i przyjąć, głęboko, oddychając nią do każdej części ciała.

Słucham sercem i … Słyszę : „ TAK DŁUGO CZEKAŁAM, JESTEM … „

————-

Sławomir Gęściak

fragment: „ SZTUKA PRZEŻYWANIA „